Kotarbiński Janusz ur. w Warszawie w 1887 r., syn Miłosza i Ewy z Koskowskich, brat Tadeusza Kotarbińskiego.
Przed drugą wojną światową oraz w latach okupacji hitlerowskiej był pracownikiem cukrowni "Wielun". Po wojnie był wicedyrektorem cukrowni. W 1945 r., w podróży służbowej do Krakowa, stając w obronie mienia państwowego przed rabunkiem sowieckich żołnierzy, został przez nich zastrzelony. Pochowany jest na wieluńskim cmentarzu.

Dedykacja

   Józef był dobrym i inteligentnym pracownikiem. Zaskarbił sobie uznanie "starych" urzędników, a należy wiedzieć, że stanowili oni w cukrowni odrębną i dość hermetyczną grupę pracowników o wyższych zarobkach niż pracownicy fizyczni. Przedstawia to świetnie w swoim opracowaniu przywoływany już Zbigniew Rasiewicz, syn Haliny, siostry mojej mamy.

W cukrowni pracował pan Janusz Kotarbiński.
Napisał on gawędę łowiecką "Z polowań w Ziemi Wieluńskiej". Napisana w połowie lat 30. ubiegłego wieku opisuje polowanie urządzone w majątku Strojec. Budowa utworu wzorowana jest na "Panu Tadeuszu" A. Mickiewicza. Są w niej opisy przyrody, dworu i jego mieszkańców, myśliwych, obyczajów, no i oczywiście przebieg polowania. Są też ciągle aktualne dysputy o Rzeczypospolitej. Pozwolę sobie przytoczyć jeden, ciągle aktualny fragment:
Naród, Państwo
Jedno jest synu drogi; a inaczej draństwo
Oraz wszelka hołota wlezie nam do kraju
I jeszcze zechce rządzić, jak w kałamuckim raju!...
Dziś słyszy się o Państwie tylko. O Narodzie -
-Cisza. Dziś na indeksie Naród i nie w modzie...
Tymczasem Naród Państwa nie Państwo Narodu
Warte jest, tak jak Imć Pan Zagłoba miodu
Nie miód Pana Zagłoby!..



Pan Janusz Kotarbiński musiał polubić i zaakceptować naszego bohatera, Józefa Marciniaka, bo ofiarował mu 4 maja 1938 roku egzemplarz "Polowań z ziemi wieluńskiej" z własnoręcznie pisaną dedykacją. Książeczka ta zachowała się do dziś . Jest wprawdzie zniszczona, wielokrotnie reperowana i klejona, brakuje prawie całego drugiego rozdziału ale ciągle jest cenna, szczególnie ze względu na wspomnianą dedykację, która brzmi:

"p. Józefowi Marciniakowi na pamiątkę
wejścia w grono tych myśliwych,
co polują nie w burakach,
a na kuraki i ich wartości...
"

Dedykacja ma datę 4 maja 1938 roku. Ze względu na to, że Józef pracował w cukrowni pozwolę sobie jeszcze zacytować jeden króciutki fragment, który pasuje do treści tego opracowania:
"Większa część wśród myśliwych - liczni przyjaciele:
Ziemianie na swych włościach. Z boku zaś niewiele przybyło flint:
Szczepański z Praszki doktór znany
I z Wieluńskiej Cukrowni - dwóch:
blondyn rumiany, Energiczny, naczelny fabryki dyrektor,
A z nim jego pomocnik - plantacji inspektor.
"

Tym inspektorem plantacji był pan Janusz Kotarbiński, autor poematu. (Zdjęcie 42 - Janusz Kotarbiński z żoną)

Wracająć do dedykacji długo nie mogłem zrozumieć zawartego w nim przekazu. Może troszkę światła rzuci ołtarz stawiany na mszę świętą przed rozpoczęciem kampanii buraczanej, na którym właśnie "buraki i kuraki" się znalazły (Fot. 43, 43a).