Po doznanych wrażeniach, wśród zebranych gości
Różne poczęły błyskać ludzkie namiętności...
Jedmi wybitnie dużo i głośno mówili,
Wyraźnie podnieceni - inni znów marzyli
o czemś widać rozkosznem, gdyż wyraz błogości
I sentymentalizmu na ich twarzach gościł...
Liczni jednak przeważnie jeszcze polowali,
O czym mówiły ruchy - zwłaszca ci, co stali
Snadź buli ciągle nadal pod świeżym wrażeniem,
Gdyż często się składali i srogim spojrzeniem
Przebiegali po lukach, pomiędzy krzesłami,
Jakby ludzie na krzesłach byli zaroślami,
Zaś luki owym trudnym wąziutkim przesmykiem,
W którym strzelić ma kota z pomyślnym wynikiem...
Więc nic dziwnego, że ci, co śledzili z boku,
Przekomiczną groteskę zajęczego skoku,
Uśmiechali się często, stosowny dodając
Do ruchów narratora komentarz: gdy zając
Rażony celnym strzałem, śmiertelnie rulował,
"Trrrup!" - wołano, a kiedy za krzesła się chował -
"Pudło!" - W taki to sposób z pól, krzaków i lasu
Przywołane wspomnienia strzałów, bez hałasu
Zbytniego przeżywając - świetnie się bawiono...
Gdy tymczasem na tacach srebrzystych wnoszono
Do wyboru herbatę oraz kawę czarną
Wszedł gościnny Gospodarz i z miną figlarną,
Trzymając asa w ręku, wołał: Hej! Kibice!
Bridżyści - kartograje! Cóż to, darmo świece
Palił będę, Ha! ha! ha! Dalej! Ciągnąć kartę
I siadać!" Wnet powstałych, poprzez drzwi otwarte
Do drugiego pokoju mile poprowadził
I, grupując po czterech, do bridge`a zasadził.
Sam nie mógł grać, niestety, gdyż swe powinności
Spełniał jak należało - wrócił więc do gości...
..... ..... ..... .....
..... .....
O! Biedna matko Ziemio! Twe olbrzymie łono
Spłodziło nieświadomie boskie winogrono,
Pospolity kartofel, chlebodajne żyto,
Moc przeróżnych owoców i jagód! Czyżby to
Grzechen było w ogólnym kodeksie wszechświata,
Gdzie rządzi równowaga, że ci Bachus płata
Figle,, pełne przekory, czyniąc alkohole
Z szlachetnych płodów twoich, - potem zaś niedolę,
Co z Olimpu upadła przez bogów strącona
Na ziemię, jako balast... Cóż więc winna ona,
Że krąży dziś wśród ludzi, poszukując wódki...
O! Jakie pyszne były alkoholu skutki
Pomiędzy bridżistami! Jak nieprzewidziane!
W każdym razie, jak dotąd, wprost niespotykane!...
Partner bowiem, co miał grać z kontrą cztery piki,
Wziął tylko jedną lewę!... Podobne wyniki
Świadczyły dość przejrzyście o temperamencie
I fantazji szlachcica. Atoli w zamęcie
Kontrpartner podle zagrał, gdyż mając w ręku
Starsze piki, od asa, gdyby szedł bez lęku
I cztery razy z góry śmiało atu ciągnął,
Toby trzynaście wziątek z łatwością osiągnął...
Słowem, partner grający, co miał jedną wziątkę,
Nie wziąłby ani jednej i dostał pamiątkę
Oraz słuszną przestrogę, że cztery w kolorze
Ten tylko, kto ma silne boki wygrać może,
Zwłaszcza, kiedy z czterema kolor swój ogłasza...
W dawnych czasach możeby doszło do pałasza,
Lub do kuli na mecie, spór bowiem nielada
Powstał wśród grających i już nikt nie badał
Nawet racji tych błędów, jedno się zaperzał
Coraz bardziej jak kogut, przytem w stół uderzał
Wywijając kartami, aż drżały lichtarze...
Lecz gdy winowajca w zdradzieckim zamiarze,
Wdziawszy maskę spokoju, orzekł flegmatycznie:
"Tyle hałasu o nic!"...- Wszyscy spazmatycznie
Poczęli się zaśmiewać... No i chwała Bogu.
Że na tem się skończyło... Później tylko w rogu
Zielonego stolika, kredka śnieżnobiała
Nieodzowny rezultat płatki notowała...
Lecz w błogim nastroju kwestje materjalne
Zazwyczaj się wydają małe, nierealne,
Przeto grano z humorem niemal do świtania...